Ols – Mszarna

★★★★★★★☆☆☆

1. Księżycowa 2. Zimowa 3. Wiedźmowa 4. Roślinna 5. Ja, olcha 6. Miniona

SKŁAD: Anna Maria Oskierko – muzyka, teksty, wokal, instrumenty, produkcja

GOŚCINNIE: Jakub  „Zagreus” Olchawa (Jarun) – gitara (2 i 6)

PRODUKCJA – MIKS: Anna Maria Oskierko – Piotr Pietrzak (NS Studio Nagrań)

WYDANIE: 15 kwietnia 2018 – niezależne

OLS

Od kilku tygodni wiedziałem, że będę miał przyjemność zapoznać się z drugim albumem projektu Ols, który od pierwszego do ostatniego dźwięku jest dziełem Anny Marii Oskierko. Starałem się poszukać, gdzieś w swojej głowie podobnego projektu, może niekoniecznie jednoosobowego, ale takiego, który obracałby się muzycznie w rejonach szeroko pojętego neo-folku. Faktycznie doszperałem się paru fajnych kapel czysto folkowych i folk metalowych z damskim wokalem, ale to nadal nijak kontrastowało z muzyką projektu Ols. Teoretycznie najbliżej temu projektowi do totalnie wykręconego projektu Księżyc, chociaż to też nie ta sama bajka. O niebo łatwiej było, kiedy rozszerzyłem poszukiwania na kraje skandynawskie, bo tam Ols ze swoim albumem może śmiało sąsiadować z Eliwagar czy Hagalaz’ Runedance.

Album „Mszarna” to sześć tytułów, które trwają około 50 minut. Muzyka stworzona przez Annę jest bardzo prosta, minimalistyczna w swojej strukturze, choć wykorzystała do jej nagrania zarówno kotły, skrzypce, flety, a nawet fortepian. W dwóch utworach (Zimowa i Miniona) swój popis na gitarze dał ponadto Zagreus z Jaruna. Najważniejszy okazał się jednak wokal. Autorka prezentuje nam prawie cały wachlarz możliwości tego instrumentu: mamy fragmenty z mruczeniem, z wielogłosem, czystym wokalem, melorecytacją, śpiewem. Brak tylko krzyku, ale muzyka Ols jest zbyt intymna i w pewnym sensie nazbyt magiczna, by trzeba było odwoływać się do takiej formy ekspresji.

Wspomniałem już o klimacie utworów i bijącej z nich magii. Oprócz nich, są tutaj też wyczuwalne takie emocje jak nostalgia, melancholia, spokój, duma i  radość. Wszystkie te uczucia wyłożone w przejrzysty i przystępny dla słuchacza sposób. Niewątpliwie klimat kompozycji, dobór środków wyrazu, które ze sobą współgrają w idealnej wręcz harmonii, wybija ten album ponad przeciętną. „Mszarna” jest również bardzo dobrze zrealizowana. Wydawnictwo można uznać za całkowicie nowoczesny album, mimo wykorzystania klasycznych, dość archaicznych instrumentów. To, co mi się nie podoba, a tak bardzo nie przeszkadzało mi na debiucie, to  długość materiału. Średnia 8 minut z sekundami na utwór jest ostatecznie zbyt wysoka. Na dłuższą metę, jednostajność i zapętlenie motywów może być dla słuchacza nużące i do bólu przeciągnięte. Zwłaszcza jeśli chcemy puścić krążek pod rząd, ale tak po prawdzie, kto dzisiaj ma na to czas… Ania swoim projektem zapełnia lukę, która powstała między muzyką stricte folkową, a folk metalową. „Mszarna”, w mojej ocenie, stanie się ważnym albumem, który pobudzi muzyków do działania i rozwijania akustycznej neo-folkowej sceny, która zacznie prężnie się rozwijać. A ta, doda kolorytu i mnogości wyboru do szeroko rozumianej muzyki korzennej. Osobiście kibicuje, życzę dalszych sukcesów, a póki co, odpalę ponownie album „Mszarna”.