★★★★★★★☆☆☆ |
1. Submersed 2. Crowds 3. Burdened 4. Sleepless 5. Out of Phase (Integrated Mix) 6. Ambient Pressure 7. Let Go
SKŁAD: Kuba Kubica
PRODUKCJA: Kuba Kubica
WYDANIE: 13 kwietnia 2018 – własne www.soundq.pl
Moje pierwsze spotkanie z muzyką SoundQ miało miejsce w 2013 roku właśnie za sprawą współpracy z Laboratorium. Wtedy SoundQ było jeszcze pełnoprawnym zespołem. Dziś to sam Kubica. Debiut projektu po dziś dzień traktuję jak coś wyjątkowego, budzącego wielkie nadzieje na przyszłość. Od pierwszego usłyszenia czułem się zobligowany, by śledzić wszystkie dokonania Kuby, mimo że musiałem na zawsze pożegnać się z brzmieniem wykreowanym na „Barbarians”. W tym miejscu mam też ciekawostkę – utworu Appetite („Xanadu”, 2015 – przyp.red.) słuchałem codziennie przez 2 lata, a to dlatego że miałem go ustawionego jako budzik…
Po niezwykle udanym debiucie SoundQ, jeszcze jako zespół, wydali „EP2”, w którym zaczęli pokazywać swoje ciemniejsze i bardziej intrygujące oblicze przyozdobione industrialem i skandynawskim elektropopem. Po tym krótkograju pozostał sam Kubica, który na „Xanadu” i „Subsolar” coraz bardziej oddalał się od synhpopu na rzecz szorstkiej, klimatycznej elektroniki, której najbliżej do muzyki house i techno. Sam mózg operacji, co mnie wielce smuci, coraz mniej śpiewał, a jak już śpiewał, to ukrywał swój głos pod różnorodnymi efektami.
Minęło 5 długich lat i wreszcie dostajemy drugi pełny album od SoundQ. Dość skromny, bo zawierający tylko 7 utworów, w tym przeróbkę Out of Phase z „Xanadu”. Submersed to wczutkowe wprowadzenie prawie kompletnie pozbawione wokali oprócz użytego gdzieniegdzie skromnego „chu-ła-uła”. Nie dziwi, że Crowds został wybrany na pierwszy singiel, bo najbardziej przypomina wczesne dokonania Kubicy, dużo tu śpiewania, a do tego głos artysty nie jest ukryty za efektami. Jest to też bardzo przyjemny i ciepły utwór, który może wpaść w ucho jako soundtrack do letnich spacerów po mieście. Zupełnie co innego dzieje się wokalnie w Burdened, który został nam ujawniony jako drugi. Mocno przetworzony głos Kuby generuje chłodny powiew sztuczności, ale zapętlone syntezatory służą za kontrapunkt i ocieplają atmosferę. Nie wspominając o tym, że wrzynają się w głowę. To z pewnością jeden z moich ulubionych numerów. Sleepless może i ma prosty rytm i twardy syntezatorowy bit, ale ważniejsze jest co dzieje się ponad tym. Na główny plan wychodzą mgliste, oniryczne partie klawiszowe i szumy, które narastają przez cały utwór. Out of Phase aż tak mocno się nie zmienił i na całe szczęście, bo zawsze był to dobry utwór, szczególnie że po raz kolejny możemy posłuchać głosu Kubicy w naturalnej formie. Zawsze ceniłem jego głos i dziwię się, że tak mały robi z niego użytek w ostatnich latach, ale parafrazując znaną domenę: „artysta nasz pan”. Główne różnice to zmieniony wstęp i bardziej dosadny bit. Ponadto dźwięk, który osobiście nazywam „karaluchem”, odkąd sam użyłem go raz w utworze. Takie podskórne skrobanie nadaje kompozycji chropowatości. Wzmocniony został też moment kulminacyjny. Czyli wychodzi na to, że to, co dobre, zostało, a i udało się jeszcze sprawić, że utwór bardziej błyszczy. No i byłby to najlepszy utwór na płycie, gdybym go całkowicie nie wykluczał z tej kategorii.
Przed nami jeszcze dwa utwory i czas się zastanowić, czy ta płyta nie jest zbyt jednorodna rytmicznie. „Ambient Pressures” samo w sobie jest krokiem w przód, kolejną ewolucją artysty, któremu coraz bliżej do muzyki, jaką chce naprawdę wykonywać, ale jak na razie jest ona zbyt hermetyczna, a może jestem wręcz rozpieszczony przez Kubę, który ciągle na EP-kach mnie zaskakiwał. Bliski ośmiu minutom kawałek tytułowy ma jeszcze szansę zmienić moje zdanie. Kuba umiejętnie buduje napięcie i nakłada na siebie kolejne dźwiękowe warstwy i przez 8 minut mamy wrażenie, że dokądś zmierzamy, a mijane miejsca są coraz to ciekawsze i atakują nasze zmysły z większą intensywnością. Naprawdę udany utwór, który zasłużył na promowanie płyty swoim tytułem. Let Go z kolei jest odpowiedzią na moje wcześniejsze obawy. Jest to najbardziej różnorodny utwór, przyozdobiony multum charakterystycznych efektów idealnie się nawzajem uzupełniających.
Kuba Kubica, artysta poszukujący, wędrujący własnymi ścieżkami, nie patrzy za siebie i ciągle ewoluuje. Czy jego najnowsza inkarnacja się wam spodoba zależy od tego, czy też jesteście w stanie zapomnieć o przeszłości. Oczywiście odnosi się to tylko i wyłącznie do tych, którzy trwają przy nim od początku. „Ambient Pressures” powinno trafić do pasjonatów ambitnej muzyki elektronicznej, która nadaje się i do tańca, i do rozmyśleń. SoundQ postawił tym razem na większą prostotę i skupił się na spójnej konstrukcji.