Eluktrick – Hieroglyphic Apostrophes

★★★★★★★★☆☆

1. Wall Power 2. Make/Believe 3. Go Again 4. Disguise 5. The Simple Twist 6. Sunken angel 7. The Upside Down 8. Blue Sea 9. All/Most 10. Animal

SKŁAD: Maliniak – gitara; Baton – gitara basowa; Rav – perkusja; Thymn – wokal, klawisze

PRODUKCJA: Rafał Szumny

WYDANIE: 11 stycznia 2017 – Loose Wire Records

Eluktrick dla wielu słuchaczy prawdopodobnie będzie zupełną nowością, choć grupa zadebiutowała w 2011 roku płytą „Ad Just Meant”. Sporo jednak czasu zajął im powrót z nowym materiałem, a stał się on w końcu możliwy za sprawą platformy crowdfundingowej Indiegogo. Przyszedł czas ocenić, czy zaufanie wpłacających zostało nagrodzone, ale najpierw poznajmy grupę trochę bliżej.

Zespół powstał po przypadkowym spotkaniu w krakowskiej kawiarni dwóch uzdolnionych panów. Jeden z nich, Amerykanin, pisał teksty, więc został wokalistą, drugi był adeptem gitary. Wkrótce grupa po paru rotacjach na basie się ukształtowała. Potem przyszedł czas na EP i w końcu na debiutancki album, którego stworzenie zajęło sporo czasu, ponieważ zespół nie mógł przestać przy nim dłubać i zmieniać pomysłów. Ciekaw jestem, czy przy „Hieroglyphic Apostrophes” praca wyglądała podobnie, czy grupa już odnalazła złoty środek. Przed odtworzeniem nowego albumu musicie zadać sobie jedno pytanie – czy jesteście w odpowiednim miejscu na niekontrolowane rytmiczne podrygiwanie? Eluktrick to szalenie porywający twór, który w niewyjaśnionych okolicznościach trafił do XXI wieku z potańcówki trwającej gdzieś w okolicach 1980 roku. Nie łapcie się jeszcze za głowę, bo to nie kolejny odgrzewany synthpopowy kotlet, nie jest to też przeżywający renesans synthwave. Panowie grają rocka, ale takiego, który nie boi się romansować z funkiem, indie, psychodelą, punkiem, a nawet tym nieszczęsnym synthem. Proporcje są wyważone z zachwycającym wyczuciem, a wszystko to zatopiono w nowoczesnym sosie. Pierwsza kompozycja przypomina nam, jak ważnym dla muzyki zespołem był Queen. Fortepian może być instrumentem rockowym, a nawet powinien, bo jest w stanie wzbogacić każdą kompozycję, a nawet dodać jej dynamizmu przez swoją wielowymiarowość. Dlatego grupa tak często sięga po klawisze, których brzmienie jest jedną z największych zalet tego wydawnictwa. Eluktrick serwuje też rewelacyjne melodie, nie tylko do nucenia, ale też, a może przede wszystkim, do tańczenia.

Muzycy Eluktrick mają świetne wyczucie i zdają się doskonale wiedzieć, czego potrzebuje każda kompozycja, by się wyróżniać i zainteresować słuchacza. Siłą Make/Believe jest przebojowy motyw na trąbce. The Simple Twist wyrywa z butów ekstatyczną partią solową na tym samym instrumencie. Sunken Angel do złudzenia przypomina Little Sister Queens of the Stone Age, mimo że ma zupełnie inny wydźwięk. Po przesłuchaniu All/Most w pamięci zostają space-rockowo brzmiące klawisze, które przywołują na myśl ostatnie oblicze Muse.

Osoby znające debiut nie powinny być aż tak zdziwione nową muzyką Eluktrick, aczkolwiek zespół wykonał znaczący krok mający na celu ugruntowanie ich własnego charakteru. Przeniesienie ciężaru na klawisze było świetną decyzją, choć domyślam się, że wielu będzie brakować bardziej bezpośredniego i drapieżnego oblicza. Poświęćmy chwilę także wokaliście, który wyśpiewuje kolejne teksty z wielką swobodą i charyzmą. Przy spotkaniu z „Ad Just Meant” jego ciepły, mocny głos kojarzył mi się z Davem Gahanem. Tutaj też mam czasem takie skojarzenia, ale tym razem Thymn wykracza poza proste skojarzenia i pokazuje, że ma równie silną personę, by wymykać się porównaniom. Nie zmienia to jednak faktu, że w Blue Sea wychodzi z niego wewnętrzny Danzig.

„Hieroglyphic Apostrophes” to przede wszystkim żywiołowość i dobra zabawa, to celebracja muzyki. Zespół brzmi zupełnie inaczej niż cokolwiek innego na polskiej scenie i wychodzi im to na dobre. Może to dzięki obecności w grupie Amerykanina, a może po prostu zespołowi w duszy gra zupełnie inna epoka, a w 2017 roku znaleźli się poprzez jakiś niewyjaśniony eksperyment muzyczny, który przeniósł ich w czasie i przestrzeni. A może wręcz na odwrót, swoim najnowszym albumem próbują się przenieść w czasy dawno minione. W czasy, które są im po prostu bliższe. Słuchając tego krążka zawsze czuję, jakby ktoś porywał mnie na parkiet, aby zatańczyć do mojej ulubionej piosenki, i to chyba starczy za podsumowanie.