Wako – Urolige Sinn

★★★★★★☆☆☆

1. Jernvilje Skavlet føre 2. Skumring og det som hører til 3. Den endeløse planen 4. Du gråter aldri 5. Elisabeths vise 6. Revelje 7. Snart blir jeg far 8. En liten halvtime senere 9. Skogens uklare omriss 10. Svovelpredikant 11. De som viste oss rundt 12. Langt, langt der need

SKŁAD: Martin Myhre Olsen – saksofon; Kjetil André Mulelid – fortepian; Bárður Reinert Poulsen – kontrabas; Simon Olderskog Albertsen – perkusja

PRODUKCJA: Karl Klaseie, Dag Erik Johansen – Athletic Sound, Greener Productions

WYDANIE: 31 sierpnia 2018 – Øra Fonogram

Wolne tłumaczenie nazwy albumu odnosi się do problemów psychicznych, a przynajmniej tak to rozumiem ja. Jak też zapewne dobrze główkuje, Wako próbuje nam za pomocą najnowszej płyty uświadomić, jakie bogactwo pod względem budowania naszego nastawienia do świata stanowi nasz umysł. Ta wyraźna dychotomia pozytywnego i negatywnego podejścia znajduje swój wydźwięk również na okładce przedstawiającej bezkresny lodowy obszar i człowieka zmagającego się z siłami natury. Dzięki pomysłowości brnie przez ten krajobraz cały i zdrów. Wygląda na to, że z każdej sytuacji jest konkretne rozwiązanie, jeśli głowy nie będą zaprzątać nam negatywne myśli. Barierą jest nasz umysł, który ulega negatywnym przesłankom niepowodzenia. Ta płyta to pod względem formy również pewna ironiczna forma zmagania z aranżacją. Płytę obudowuje bowiem bardzo specyficzna forma awangardy, która idealnie odzwierciedla problematyczność człowieczej egzystencji. Mimo prezentowanej konfliktowości człowieka, płyta przybrała konwencjonalną koncepcję, jeżeli chodzi o instrumentarium. Reszta przebita jest wspomnianą awangardą i frywolnością wyrazu (Elisabeths Vise). Ta karkołomna spontaniczność stanowi na tej płycie jądro całego przekazu. Przekazu muzycznej plastyczności i wyrafinowania. Nie znajdziemy więc na tym albumie konkretnych melodii, ale lekkość prowadzenia aranżacji. Niestabilny teren niekiedy daje jednak poczucie uszeregowania w pewnych schematach jak doskonała gradacja tematu w Skavlet føre. To jednak chyba jedyny tak uporządkowany aranżacyjnie utwór, który z pozostałymi łączy prymat rytmu. On wydaje się, że pełni tu najważniejszą rolę. Sekcja rytmiczna bowiem, podchodzi do muzyki niezwykle analitycznie, chociaż bez zbytniej ekspresji (Du gråter aldri). Podobnie jest jednak z pozostałymi instrumentami, które w tej nostalgii posłusznie ulegają tej rytmicznej architekturze dźwięku.

Żaden z instrumentów nie aspiruje tutaj o dziwo do przejęcia kompozycyjnej narracji, uważając aby całość była spójna i nadzwyczaj swobodna (Skumring og det som hører til, Den endeløse planen). Brak aranżacyjnej struktury otwiera zespół i słuchacza na nowe wyzwania. Otwiera nas na muzykę mocno introwertyczną, nieśmiało budującą liryczną wypowiedź ograniczoną skandynawską manierą intymności. Odpowiednia atmosfera i energia to klucz. Wako sprzedaje nam serię dramaturgicznych motywów, które w swojej formie pomimo chaosu są doskonale przedestylowane. Sporadyczne harmonie przerywane są niespodziewanymi dysonansami. Pozytywne wiraży mieszają się z plamami pesymistycznych krajobrazów. Ten ekspresjonistyczny realizm brzmi tak dobrze wyłącznie dzięki grupowej synergii dźwięku i równowadze brzmień. Nie ma tu dziwactwa, ale przesycony minimalizm, który w tej formie swoistej przypadkowości zwraca na siebie szczególną uwagę. Dźwięki nigdy nie są tu nasycone, ani przewidywalne. Wako to żywe kontemplacyjne granie, które przy odpowiedniej otwartości na spontaniczność, musi się spodobać.