Blazin’ Quartet – Jalkan Bazz

●●●●●●●●○○

1. 225 (Call me) 2. Miloš Flies Over Amsterdam 3. Gianni 4. Hope 5. Zorba The Grieg 6. Jalkan Bazz 7. About Everything (It’s Complicated) 8. Dream 9. U.F.N. 10 Connclusion 11. Guchi (Gianni Remix)

SKŁAD: Joao Driessen – saksofon tenorowy, Akai EWI, Michael Rörby – puzon, Mihail Ivanov – kontrabas, Srdjan Ivanović – perkusja, tapan, programming/synth

Gościnnie: Rambo Amadeus – gitara (1, 3, 7, 11), melodeklamacja (7), organy (1), Zlatko Baracskai – skrecze (1, 5, 7, 9), Milena Dukanovic – organy (1)

PRODUKCJA: Rambo Amadeus

WYDANIE: 1 czerwca 2012 – Chellange Records

www.blazinquartet.com

Świat wciąż idzie naprzód, muzyka wzbogaca się o coraz nowsze formy wyrazu, zmienia swój styl oraz postawę twórcy i odbiorcy muzycznego. Konsekwentnie, każdy muzyczny styl osiąga optimum swojego rozwoju i popularności. Mimo że świetlane lata jazzu minęły bezpowrotnie, nie brakuje artystów którzy zamiast zżymać się na coraz trudniejsze muzyczne realia, wychodzą im naprzeciw i proponują  coś na wskroś nowego, świeżego i bezpretensjonalnego. Taki jest Blazin’ Quartet, zespół stworzony przez czterech młodych muzyków, na co dzień studiujących i mieszkających w Amsterdamie.

Srdjan Ivanović (fot. Tim Dickeson)

Jalkan Bazz to drugi album wydany przez ten kwartet. Zespół zadebiutował w 2009 roku albumem „Finding A Way” i mimo tak krótkiego stażu dał już się poznać publiczności na tak renomowanych festiwalach jak chociażby słynny North Sea Jazz Festival (2008-2010). Kwartet ten występował również w tak egzotycznych dla jazzu miejscach jak chociażby Chiny, czy Tajlandia, a recenzje z koncertów tej grupy można przeczytać w najpoczytniejszych jazzowych czasopismach.

Jako że liderem i kompozytorem większości utworów na płycie jest urodzony w Sarajewie Srdjan Ivanović, nie brakuje tu wpływów muzyki bałkańskiej, które sugeruje już sama nazwa płyty. Owe wpływy przejawiają się głównie w złożonych rytmach nieparzystych oraz melancholijnych liniach melodycznych prowadzonych przez współbrzmienie puzonu i saksofonu na tle na wskroś nowoczesnej i bardzo zagęszczonej faktury perkusji.

W grze poszczególnych członków Blazin’ Quartet imponuje przede wszystkim świetność techniki doprowadzonej do wysokiego stopnia doskonałości. Najdobitniej przekonać się o tym możemy w brawurowych partiach solowych niemal w każdym z utworów. W dalszej kolejności chciałbym zwrócić uwagę na bogactwo środków ekspresji, co osiągnięte jest nie tylko przez staranne aranżacje, ale również poprzez umiejętne stosowanie efektów elektronicznych, tj. sampli, loopów, itp. Duża w tym zasługa występującego gościnnie na płycie Zlatko Baracskaia, którego skrecze dopełniają całość warstwy aranżacyjnej. Przede wszystkim jednak muzyka prezentowana przez Blazin’ Quartet oparta jest na doskonałych partiach improwizowanych, a improwizacja to proces tworzenia podczas którego możemy wydobyć wspaniałą kombinację  dźwięków wyłącznie za pomocą „samowiedzy”. Tę zaś zdobywa się mozolną pracą, obserwacją, chłodną refleksją i doświadczeniem.

Joao Driessen i Michael Rörby (fot. Tim Dickeson)

Muzycy, którzy posiadają tak bogatą wiązankę zalet, z łatwością wybijają się ponad standardowy jazzowy kwartet. Ośmielę się stwierdzić, ze przymiotnik „jazzowy” może na ten zespół działać wręcz niekorzystnie. Jest to bowiem muzyka, która obok swoich oczywistych walorów artystycznych, jest również niezwykle przystępna nawet dla słuchacza, który niekoniecznie musi być jazzowym koneserem. Celowo więc nie opisuje poszczególnych utworów, aby nie narzucać czytelnikowi żadnych skojarzeń. Muzyczny język jest na tyle bogaty, że dźwiękowa podróż w którą zabiera nas Blazin’ Quartet za każdym razem może przenieść nas w inny wymiar, a melodie niektórych z utworów  z łatwością zapadną nam długo w pamięci.

Blazin’ Quartet to zespół doskonale się zapowiadający, lecz artystycznie rzecz jasna jeszcze nieskończony i trudno przewidzieć w jakim kierunku podąży. Pewne jest jednak to, że warto ten zespół zapamiętać i śledzić jego poczynania. W naszym kraju Blazin’ Quartet wciąż pozostaje anonimowy, więc wypada tylko mieć nadzieję, że recenzja ta przyniesie zainteresowanie tym kwartetem zwłaszcza ze strony organizatorów jazzowych festiwali. Sam miałem okazje słyszeć ten zespół podczas zeszłorocznego festiwalu w Belgradzie i wierzcie mi – na żywo są jeszcze lepsi!

BLAZIN’ QUARTET – 225 (CALL ME)

Więcej info:  – www.myspace.com/blazinquartet