●●●●●●●●●○ |
1. Lullabye 2. It Swarms 3. Sharpen Your Axes 4. How Will This End 5. Patterns 6. The Other Son
SKŁAD: Dave Mann – perkusja; Jason Watkins – wokal, keyboard, sample; Kevin Schindel – wokal, gitara; Steve Brooks – wokal, gitara; Evan Danielson – bas
PRODUKCJA: Steve Brooks
WYDANIE: 25 czerwca 2013 – Translation Loss Records
Są albumy, które potrzebują mnóstwa czasu by dojrzeć. Pierwsze przesłuchania pozwalają przejść obok nich obojętnie, ale później, z każdym kolejnym podejściem, coraz bardziej coś w nich intryguje, przyciąga, zmusza do kolejnego i kolejnego odtworzenia, aż w końcu zaczyna się je pochłaniać każdą komórką ciała.
Tak też było z nowym wydawnictwem Mouth Of The Architect – „Dawning”. Jest to kapela skądinąd znana, mająca za sobą blisko 10 lat na scenie. Jedna z tych, którym dyletanci muzyczni przyklejają łatkę „brzmi jak Neurosis, Isis oraz Cult Of Luna”. A tymczasem to nieprawda – a przynajmniej nie do końca. Choć w twórczości Mouth Of The Architect przebrzmiewają faktycznie echa Neurosis, to brodacze z Ohio wypracowali swój własny, unikalny styl, różniący ich znacznie od innych dużych post-metalowych kapel. Przede wszystkim – czuć, że wyrośli oni na gruncie sludge’u i hardcore’u. W przeciwieństwie do Isis czy Cult Of Luna nie skupiają się na przestrzennych, post-rockowych pasażach (choć i te się pojawiają), ale na ciężkich, stricte sludge’owych walcach i głębokich, gardłowych wokalach. Jest to muzyka dość surowa, chaotyczna i często agresywna. Co ciekawe, mimo licznych zmian w składzie, Mouth Of The Architect zachował swoje charakterystyczne, niepodrabialne brzmienie.
Mimo licznych zmian w składzie, Mouth Of The Architect zachował swoje charakterystyczne, niepodrabialne brzmienie
|
„Dawning” to ich pierwszy pełnoprawny album od 5 lat, kiedy to ukazało się świetne „Quietly” (po drodze było jeszcze EP w 2010 roku). Panowie zapowiadali, że ich nowe wydawnictwo będzie różniło się od poprzednich – miało być bardziej przestrzenne, jasne. Wystarczy zresztą rzut oka na stylową grafikę na okładce, by poczuć klimat zmian. Faktycznie – „Quietly” było albumem bardzo atmosferycznym, nastrojowym, ale jednocześnie gęstym, pełnym żalu i skumulowanej złości. „Dawning” snuje się w innym rejonach. O ile wcześniej mieliśmy do czynienia z gwałtownym upustem emocji, tak tutaj następuje etap pogodzenia i wyciszenia, choć wciąż pobrzmiewa w tym wszystkim echo żalu po stracie… Przekaz jest jasny i wyrazisty, a jednocześnie bardzo dojrzały.
Album zaczyna się nastrojowym Lullabye, którego otwarcie może przywodzić na myśl tytułowy utwór z „Quietly”. Tym co początkowo zaskakuje, są czyste wokale – później również pojawiają się w dużej ilości, co stanowi pewne novum dla muzyki Mouth Of The Architect. Szybko jednak zostaje ono przełamane przez agresywny i charakterystyczny gardłowy głos Jasona Watkinsa, wokalisty i klawiszowca. Członkowie zespołu eksperymentują ze swoją muzyką ostrożnie, z jednej strony dając się ponieść twórczej wizji i emocjom, które pragną przekazać; z drugiej zaś – dbają o to, by wciąż brzmieć jak Mouth Of The Architect. To co ich charakteryzuje to ciężkie, slugde’owe, połamane riffy, nad którymi unoszą się plamy melodii, szybkie partie perkusyjne i nakładające się, chociaż pozostające nieco w tle wokale – o pomyłce nie może być mowy.
Lullabye przechodzi płynnie w rozpoczynający się mocnym uderzeniem It Swarms. Zdecydowanie jeden z najlepszych utworów na płycie. Kompozycja pełna świetnych riffów i z paroma przeszywającymi momentami, z …and the world moves on… na czele, który nikogo nie powinien pozostawić obojętnym. Po sludge’owej nawale w Sharpen Your Axes, która fantastycznie wypada na żywo, następuje How This Will End, nastrojowa kompozycja, opublikowana uprzednio jako zapowiedź albumu. To utwór bardzo reprezentatywny dla całości. Melancholijny, bardzo rozbudowany, snujący się i rozwijający swobodnie, uderzający momentami w spokojniejsze rejony – po prostu ładny i chwytający za serce. Balladę pełną gębą otrzymujemy jednak chwilę potem – przyznam, że Patterns mnie zaskoczyło, bo to pierwszy tego typu utwór w dorobku Mouth of the Architect. Fakt, że może nieco przywodzić na myśl strukturę np. Carry On, jednak czegoś takiego chłopaki jeszcze nie nagrali. To kolejny mocny punkt budujący klimat płyty i wzmacniający jej bezpośredni przekaz. Z jednej strony melancholia, z drugiej – pewna dawka ciepła i nadziei.
Kiedy wybrzmią ostatnie dźwięki, a krążek nieoczekiwanie się kończy, pojawia się syndrom „jeszcze jednego odsłuchu” |
Patterns kończy się mocnym motywem i przechodzi w The Other Son – kompozycję, o której można śmiało powiedzieć „epicka”. Z jednej strony balladowa, z drugiej nieco patetyczna, jasna i przestrzenna. Nie bez kozery całe wydawnictwo nosi tytuł „Świt”. Kiedy wybrzmią ostatnie dźwięki, a krążek nieoczekiwanie się kończy, pojawia się syndrom „jeszcze jednego odsłuchu”. Ta płyta uzależnia – zachęca do zagłębiania się w nią raz za razem i ponownego przeżywania zawartych na niej emocji.
Jeśli chodzi o warstwę techniczną – zaskoczenia nie ma. Brzmienie jest solidne i odpowiednio głębokie, choć jednocześnie dość mało selektywne. To jednak charakterystyczne dla wszystkich albumów Mouth of the Architect. Każdy instrument brzmi tak jak powinien i chociaż nie ma tu takiej uczty dźwięków, chociażby jak na „Vertikal” Cult Of Luna, to wciąż jest to wysoki poziom. Nie zabrakło również smaczków, jak pojedyncze sample czy pozostające większości w tle, ale niekiedy wybijające się klawisze.
„Dawning” to album dla fanów gatunku i koneserów mających dość samozaparcia, by poświęcić czas i energię na rozpracowywanie niełatwej płyty, a w konsekwencji wkroczenie w całkowicie wykreowany przez nią nowy świat. Daje to ogromną satysfakcję i coraz lepsze zrozumienie, a w ostateczności dostrojenie się z każdym jej kolejnym odsłuchem. Nie należy się też zniechęcać, jeśli po pierwszym razie nowe wydawnictwo nie przykuje uwagi. Mogę z pełną odpowiedzialnością zaręczyć, że to świetny, nastrojowy album. Musi on jednak dojrzeć, by mógł smakować odpowiednio dobrze.
MOUTH OF THE ARCHITECT – PATTERNS