Jazzrausch Big Band – Dancing Wittgenstein

★★★★★★★★☆☆

1. Dancing Wittgenstein 2. La Systeme Planetaire 3. I Want To Be A Banana 4. Continuous Dirichlet 5. Subzero (Ben Klock) 6. Native Riddim (COEO) 7. Moebius Strip – Radio Edit

SKŁAD: Jazzrausch Bigband pod dyrekcją Romana Sladeka

PRODUKCJA: Roman Sladek

WYDANIE: Act Music 25 październik 2019

Jazzrausch Big Band to fenomen! Założony w Monachium w 2015 roku zespół stał się sensacją tamtejszej sceny klubowej. Umiejętnie miksując bigbandowe brzmienia z muzyką techno, house i funky zaczął grać 120 koncertów rocznie, zarażając swoją muzyką sale filharmonii (Filharmonia Monachijska), jazzowe sanktuaria (Lincoln Center w Nowym Jorku) i międzynarodowe festiwale w Europie, Ameryce, Azji i Afryce (JZ Festival w Szanghaju, the Safaricom International Jazz Festival w Nairobi, Ural Music Night w Jekaterynburgu)

Na czele tego kolektywu stoi puzonista Roman Sladek oraz gitarzysta i kompozytor Leonard Kuhn, którym od początku przyświecał jeden cel – zburzyć wszelkie muzyczne granice. Póki co idzie im to doskonale. Płyta „Dancing Wittgenstein” potwierdza wszystkie założenia. Już od pierwszego utworu możemy odnieść wrażenie, że ten big band gra tak jakby był na sterydach. Przepotężny groove towarzyszy nam przez całą płytę, przenosząc nas myślami na parkiety najlepszych klubów. To muzyka posiadająca wszelkie aspekty potrzebne do tego, aby zatracić się w tanecznym wirze. Jednak regularny bit i super ciężki bas to nie wszystko. Poszczególne kompozycje jak i ich aranżacje oraz wykonanie dalekie są od banału muzyki klubowej. Sekcja instrumentów dętych tworzy wyjątkowo atrakcyjne i złożone harmonie, a ekstensywne, improwizowane partie solowe saksofonu, trąbki, fortepianu i gitary nie pozwalają nam zapomnieć o jazzowej proweniencji zespołu. 

Chcąc tego czy nie JRBB wypełnia brakującą lukę na światowej scenie big bandów. Jeśli kojarzyliśmy tego rodzaju zespoły z erą swingu grające dobrze znane standardy jazzowe w wytwornych salach balowych dla niegdysiejszych elit, to takie utwory jak funkowy I Want To Be A Banana najłatwiej pozwolą obalić ten mit. Puryści będą zaklinać ich na wszystkie jazzowe świętości z Dukem Ellingtonem na czele, ale aby przebić się do młodszej i nie mającej nic wspólnego z jazzem widowni trzeba pójść na kompromis. Jazzrausch Bigband odznalazł złoty środek, a popularność ich muzyki może tylko cieszyć. Tego trzeba koniecznie posłuchać, a nawet zatańczyć!