Katarzyna Groniec – ZOO z piosenkami Agnieszki Osieckiej

★★★★★★★★✭☆

 1. Deus Ex Machina 2. Kokaina 3. Życie ptasie 4. Uciekaj moje serce 5. Nie zabijaj mnie powoli 6. Rodzi się ptak 7. Nim wstanie dzień 8. Ja nie chcę spać 9. Zoo 10. Parademarsz 11. Króliczek 12. Chodzi o to, żeby nie być idiotą

Skład: Łukasz Damrych – fortepian, Tomasz Pierzchniak – gitara basowa, kontrabas, Łukasz Sobolak – perkusja, Wojciech Orszewski – gitara

Produkcja: Katarzyna Groniec – RecPublica Studios (Lubrza)

Wydanie: 2015 – Warner Music Poland

Oto przed nami potężna indywidualność, która zawładnęła jednym z najtrudniejszych instrumentów – ludzkim głosem. Może amatorzy miękkiego śpiewu wzdychać będą do Anny Marii Jopek, może wielbiciele muzyki klasycznej sympatyzować zechcą z Marią Callas, ale każdy z ochotą posłucha Katarzyny Groniec, choćby dlatego, że jest sobą, że jest oryginałem.

Na najnowszej płycie artystka ta na swój warsztat bierze piosenki Agnieszki Osieckiej. Znów Osiecka?! – zakrzyknie chór dyletantów. Zważywszy jednak na ilość tekstów piosenek, które napisała ta poetka (około 2000!), to stosując rachunek prawdopodobieństwa, okazuje się, że ktoś taki jak Katarzyna Groniec prędzej czy później musiał się takimi tekstami zainteresować. Wreszcie Osiecka! – odpowie chór wiernych zwolenników pani Katarzyny, których po przesłuchaniu tej płyty na pewno przybędzie i stwierdzić to można już bez stosowania jakichkolwiek matematycznych obliczeń. Wydaje się również, że dekonstrukcja oryginalnych utworów do tekstów Osieckiej nie będzie destrukcyjna dla jej kariery, a popularność tej artystki wzrosnąć może wprost proporcjonalnie do mnogości stylistycznych zabiegów zastosowanych na tej płycie.

Źródło zdjęcia

Płyta ta chyba nie mogła być bardziej kontrastowa. Katarzyna Groniec za wszelką cenę chciała zaprezentować jak największą ilość stylów i gatunków. Bądź co bądź to przecież zoo! Zadanie to jednak całkiem ryzykowne, zwłaszcza w takim utworze jak Życie ptasie, chyba najbardziej problematycznej w ocenie kompozycji. Nie wiedziałam, że Kim Wilde śpiewa po polsku?! – stwierdziła z zakłopotaniem moja żona, spojrzawszy na mnie zdziwionego, podczas pierwszej projekcji tegoż utworu. Faktycznie, brzmi on jak lata 80. i to sam ich początek. Pastisz nie jest więc pani Groniec obcy, podobnie jak rockowa zadziorność w takich utworach, jak: Nie zabijaj mnie powoli oraz Zoo. Zgoła odmiennie brzmi Uciekaj moje serce do muzyki Seweryna Krajewskiego, gdzie wokalistka śpiewa go niemal łamiącym się, pełnym smutku i żalu głosem. Minorowa atmosfera panuje też w utworach Kokaina, z muzyką nieodżałowanego Andrzeja Kurylewicza, a także w Rodzi się ptak z najpiękniejszym kobiecym krzykiem, jaki mi przyszło słyszeć od wielu lat. Ten stylistyczny kalejdoskop nie dziwi więc aż tak bardzo, biorąc pod uwagę fakt, że piosenki o tak dużym pokładzie emocjonalnym wręcz powinny być w jakiś sposób rozładowane. Dzieje się tak w lżejszym dla ucha i ducha wokalno-kontrabasowym duecie Ja nie chce spać czy też w najbardziej przebojowym Króliczku, który jest też pierwszym utworem promującym płytę.

Śpiew pani Katarzyny Groniec jest więcej niż uczuciowy, zawsze wybornie frazowany, pełen gustu, nie rozstraja nas, a pociąga kobiecą pięknością i czystością dykcji. Słuchając płyty, uczymy się również słuchać języka polskiego, który podany w takiej formie brzmi wyjątkowo pięknie. Ta uwaga jest jednak wspólna jej wszystkim płytom, bo jak śpiewa artystka w ostatnim utworze: Chodzi o to, żeby nie być idiotą.

Za możliwość zrecenzowania płyty Katarzyny Groniec dziękujemy stronie zazyjkultury.pl