Muzyczni geniusze rodzą się dzisiaj rzadko, ale dzięki temu możemy ich jeszcze bardziej doceniać. Francesco Cafiso szturmem wydaje naraz trzy krążki pod mało enigmatyczną nazwą „3”. Płyty, które podsumowują jego dotychczasową działalność artystyczną. Kiedyś genialny, acz niedoświadczony młodzieniec. Dziś, choć wciąż zaledwie 26-letni artysta, przekonuje nas swoją dojrzałością i doświadczeniem zdobytym nie tylko nad Morzem Śródziemnym, ale i za Oceanem Atlantyckim. Takie potężne wydawnictwo to dość odważna decyzja, ponieważ dziś mało kto porwałby się na wydanie trzypłytowego potwora. Jako że pewien rozdział w jego karierze został zamknięty, inaczej być nie mogło, chociaż tak naprawdę zamyka on na tych albumach trzy etapy i trzy różne historie w jednej narracji. To już nie tylko kompozytor, ale i aranżer. Pierwsza część „Contemplation” to marzenie, które spełnił, podpierając się rolą rzewnych orkiestracji. Jak sam twierdzi, to jego najbardziej intymna i duchowa prezentacja muzycznego ego. Delikatna, acz perswazyjna rola London Symphony Orchestra wspaniale kontrastuje z czynnym brzmieniem saksofonu. Muzyka bezpośrednia w przeciwieństwie do rachitycznej i dramatycznej orkiestry. Ta część to chwila na refleksję oraz introspekcję z muzycznym liryzmem. To muzyka, w której aranżacyjne szaleństwo burzy harmonia kontemplacji. Takie osoby jak Francesco Cafiso mają to do siebie, że tworzą, co im podpowiada serce. Z takim pełnym zaangażowaniem i miłością do swojego miejsca urodzenia pała właśnie ten Włoch. Sycylijski klimat na drugiej części albumu „3”, czyli „La Banda” wylewa się po brzegi. Od pogrzebowych kompozycji przenosimy się w radosne biesiadne klimaty i nie ma tu raczej krzty melancholii. Jest nastrój swawoli. Uroku dodaje na pewno nieziemski styl tego młodego lidera, którego altowy saksofon umiejętnie dociska tenorowe tony. Wszystko upchnięte urokliwą melodyką i ciekawą ornamentyką rytmiki, która angażuje nawet marszowe tempa. Sycylia to taki rejon, który mimo turystycznych walorów raczej na kierunek odpoczynku wybierany jest rzadko ze względu na kiepskie połączenia lotnicze. Niosę więc dobre wieści. Od dziś posiadacze tego krążka nie muszą nawet wychodzić ze swoich domowych zapleczy, aby cieszyć się tą jakże mistyczną atmosferą owej włoskiej bohemy i jej sycylijskiego folkloru. Trzecia część „20 Cents per Note” to „klasyka”, która go wysławiła i jazz w pełnym tego słowa znaczeniu. Kojarzyć się będzie z głównym nurtem, w jakim się poruszał, który łączy również współczesne kanały i standardy jazzu. Muzyka pełna improwizacji, poruszająca się nieustannie między meandrami tradycji i modernizmu. Ten muzyczny konglomerat brzmień w niezwykły sposób streszcza twórczość Włocha. Niestrudzony aktor nutowych sekwencji przedstawia piękną retrospekcję jego wszystkich inspiracji, które miały wpływ na to, kim jako muzyk charakteryzuje się dzisiaj. Lepiej nie mógłby tego domknąć.