Peace & War – Łupiąc kamienie

●●●●●●○○○○

1. Nim Runą Góry 2. Ride Of The Falling Star 3. Lux Torpeda 4. Nawet Na Tej Ziemi 5. Łupiąc Kamienie 6. Noc Dzień Noc 7. Dziwna Pieśń 8. Carski Oficer 9. Na Wszystkie Dni 10. Odświeżanie

SKŁAD: Artur Marek Osuch – gitara basowa; Hubert Murawski – instrumenty perkusyjne; Rafał Buczek – instrumenty klawiszowe; Makaron – gitara; Maśny – rymy, wokal, Nikifor piano; Atanazy Skrzat – rymy, wokal, Nikifor piano

PRODUKCJA: Peace & War – MG Studio Bydgoszcz

WYDANIE: 23 marca 2013 – niezależne

www.peaceandwar.pl

Debiutancki album „Łupiąc kamienie” nie jest wydawnictwem obok którego można przejść obojętnie. Peace & War to: Emocjonalny ładunek przenoszony na szorstkich, melodycznych motywach; trochę tu dekadencji czy artystycznych wpływów z takich wytwórni jak 4AD i Mute, będących jedynie namiastką całego albumu. To krążek, dzięki któremu bez problemu możemy przenieść się do zimno-falowych lat 80. i 90.; przypomnieć sobie dokonania chociażby Nicka Cave’a & The Bad Seeds (Ride Of The Falling Star, Dziwna Pieśń i Na Wszystkie Dni), Joy Division w połączeniu z modernistyczną przestrzenią The Wolfgang Press (Nawet Na Tej Ziemi), a sięgając w głąb rocka przyrównałbym ich niektóre kompozycje nawet do nieocenionych The Doors. Z polskiej szuflady dokonania albumu „Łupiąc kamienie” skojarzymy z łatwością z Armią Tomasza Budzyńskiego. Zawiera on bowiem nie tyle muzyczne konotacje z wyżej wspomnianą legendą rodzimej sceny, ale specyficzną barwę wokalną, która to z kolei często zahacza o charakterystyczne frazowanie Kazika Staszewskiego oraz Marka Dyjaka. 

Nie można obok nich przejść obojętnie

Muzyka Peace & War to prawdziwa alternatywa w czasie, gdy to słowo straciło swoje pierwotne znaczenie. – Tak przynajmniej promowane jest wydawnictwo. Nie sądzę jednak, że ktokolwiek mógłby się z tym nie zgodzić. Cieszy mnie przede wszystkim, że zespół nie zdobył się na odwzorowywanie sprawdzonych eksperymentów z użyciem instrumentów dętych, które zastąpione zostały oryginalnymi partiami klawiszy, w tym Rhodes oraz Nikifor. Dzięki temu, każdy z nas może cieszyć się brakiem wrażenia powielania pewnych schematów. Na albumie, bez zarzutu obroniło się również brzmienie, którego balans zestawienia gitary, basu, instrumentów klawiszowych i perkusyjnych jest wprost nieskazitelny. To także nie powinno być niespodzianką, bo na sam zespół składają się bardzo doświadczeni muzycy uczestniczący wcześniej w innych projektach muzycznych takich jak bydgoski Xanadu (Hubert Murawski), czy trójmiejski Element AD (Artur Marek Osuch).

Na krążku obok kompozycji stricte alternatywno-psychodelicznych usłyszeć możemy intrygujące melodie marszowe. Jeżeli chcecie cieszyć się subtelnymi dźwiękami fortepianu i wyrazistą sekcją rytmiczną, najlepszym wyborem może okazać się bazujący na charakterystycznej formie tanga Lux Torpeda, który boleśnie opisuje tęsknotę za ukochaną osobą. Jeżeli interesują was interpretacje walca, to z pewnością nie zawiedzie was groteskowy nastrój Łupiąc kamienie eksponujący wiele możliwości hammondowych organów oraz gościnnie tam występującego Marcina Grzella, który dogrywa swoją partie na gitarze elektrycznej. Podobną formę zachowuje Noc dzień noc wyróżniający się folkową barwą akordeonu i bogatą orkiestracją uzupełniającą powagę i szyk całego utworu.  

Muzyka Peace & War to prawdziwa alternatywa w czasie, gdy to słowo straciło swoje pierwotne znaczenie

Jednocześnie, dzięki poezji śpiewanej, bo w takich rejonach należałoby również próbować zaszufladkować Peace & War zauważalny jest brak uporczywego trzymania się powtarzających muzycznych szablonów. To piękne, że są jeszcze ludzie śmiało sięgający do klasyki, przypominając tych, których dzisiaj tak bardzo brakuje. Bardowski styl i forma muzycznego dialogu śmiało wskazywać nam może inspiracje Jackiem Kaczmarskim, czy też Przemysławem Gintrowskim etc. Niestety, „Łupiąc kamienie” to naprawdę przekonywujący album, ale… poszczególnymi utworami. Jako całość wywołać może jedynie konfuzję, które nie uleczy na pewno ciekawa, acz bardzo zróżnicowana warstwa tekstowa. Chociaż album cechuje pewnego rodzaju lapidarność, to paradoksalnie znajdziemy na nim bardzo wiele odmiennych od siebie aranżacji z jeszcze większą różnicą w doborze i częstą zmianą instrumentarium. Tak wielorakiej stylistyki muzycznej, pełnej nieoczekiwanych zmian nastrojów było mi dane słyszeć, ale nie w formie fuzji poezji śpiewanej z buntowniczą duszą rocka. Brawo!

Najciekawszym zjawiskiem jest jednak bardzo ekscentryczna forma wokalna Peace & War. Niestety, jak zauważyłem, w większości ukazanych już recenzji przeważają dość krytyczne wypowiedzi na temat  zdolności wokalnych… No właśnie, wielu nawet nie sprawiło sobie tyle trudu, aby usłyszeć, tudzież przeczytać, że na płycie „Łupiąc kamienie” jest dwóch solistów; bezsprzecznie krytykując całokształt wydawnictwa pod względem jego warsztatu wokalnego. Owszem, w warstwie muzycznej różnica rzeczywiście jest mało zauważalna, ale honory nadwornego liryka Peace & War należy oddać Pawłowi Maśnemu, który z tym z zadaniem poradził sobie nieznacznie lepiej.

To piękne, że są jeszcze ludzie śmiało sięgający do klasyki, przypominając tych, których dzisiaj tak bardzo brakuje

Chociaż wokale w niektórych utworach mogą rzeczywiście wzbudzić mieszane emocje (Ride Of The Falling Star, Dziwna pieśń) to w wielu przypadkach fantazyjne frazowanie okazuje się być niezbędne, aby utwór nie stracił na wartości (Lux Torpeda). Tekstów nie scala nic poza ich uniwersalizmem. Prezentują głęboką treść oraz skrupulatny idealizm wybranych myśli. Pomimo że w wielu utworach poruszane są treści egzystencjonalno-filozoficzne, autorzy tekstów nie unikają konfrontacji z lekką dozą ironii i humoru (Nim runą góry, Nawet na tej ziemi, Dziwna pieśń). Humor często ma również bezpośredni wpływ na wizję muzyczną, którą dopełnia satyryczna unifikacja rytmiczno-melodyczna w Odświeżanie oraz łudząco podobnych do siebie formą walca Noc dzień noc oraz Carski oficer. Ten ostatni szczególnie zwraca swoją uwagę na bardzo trafną treść liryczną, która wzbudziła we mnie oryginalną interpretację, według której zacząłem utożsamiać utwór jako uzmysławiający słuchaczowi brak powszechnej wolności. Chociaż wydawać by się mogło, że ta wartość nie jest nam obca to po głębszej analizie, pozorna swoboda myśli, rzeczywiście przez cały czas jest manipulowana, a jej „definicja” uzależniona od działań innych. Jakie to prawdziwe… Jeżeli o tekstach mowa to na pewno należy zwrócić również uwagę na „modlitewny” Nim runą góry; przedstawiający niuanse społecznej izolacji Odświeżenie; oryginalny Dziwna pieśń z doskonałym basowym groovem, a także w tle bardzo absorbujących linii melodycznej; mówiące o cyklu upadków i wzlotów Ride Of The Falling Star oraz Na Wszystkie Dni.

Najbardziej oddającym wychodzące z płyty emocje jest utwór Łupiąc kamienie. Klimatyczna aranżacja kompozycji i skupiające swą uwagę riffy nie pozostawiają na słuchaczu ani trochę zwątpienia w artystyczny kunszt Peace & War. Oni naprawdę wiedzą czego chcą. Chociaż pozornie, może to być jednak subiektywne wrażenie na tle pozostałych utworów, które poruszają się gdzieś na granicy przeciętności, tj. pozorujący rozwiązania rytmiczne z Greka Zorby (Zorba the Greek) – Carski oficer oraz ponownie wykorzystujące współpracę gitarzysty elektrycznego Na wszystkie dni.

Łupanie kamieni to syzyfowa praca. Taki jest również album Peace & War, bo żeby go naprawdę zrozumieć trzeba być chyba jednym z jego kompozytorów. Niemniej jednak, krążek „Łupiąc kamienie” to remedium na rutynę codziennego dnia, bowiem słuchanie tegoż wydawnictwa wymaga od słuchacza niebagatelnego skupienia i koncentracji. Warto jednak postarać się ich zrozumieć, aby dostrzec trochę inne podejście na dość pospolite sprawy naszego codziennego życia.

PEACE & WAR – NAWET NA TEJ ZIEMI