Przyznam szczerze, że najnowsze wydawnictwo rozpoznawalnej polskiej post-metalowej formacji Blindead stanowi dla mnie ogromne rozczarowanie. Po świetnym „Affliction XXIX II MXMVI”, dzięki któremu zespół zyskał wielką popularność i zebrał setki pochlebnych recenzji przyszedł, niestety, czas na obniżkę formy. Mimo to ciekaw byłem, jak utwory z „Absence” wypadną na żywo i czy pozwolą mi się przekonać do nowego albumu.
Na trasę „Absence Tour 2014”, która swój finał znalazła w katowickim Mega Clubie, zaproszone zostały jeszcze dwa zespoły: Ampacity i Entropia. Pierwszy z nich to trójmiejska formacja tworząca ciekawy, progresywny metal z elementami stoner i psychodelii. Ich ostatnim dziełem jest świetnie przyjęty krążek „Encounter One” z trzema przestrzennymi, idealnie skrojonymi na występy live kompozycjami. Entropia to z kolei młody zespół, który stanowi dla mnie odkrycie roku. Chłopaki nagrywają oryginalną muzykę z pogranicza post i black metalu, a ich ostatni album „Vesper” zrobił furorę w środowisku i zebrał świetne recenzje. Niestety z niewiadomych przyczyn nazwa zespołu nie znalazła się na plakacie promującym koncert ani na biletach, przez co dla mniej zorientowanych ich występ mógł budzić zdziwienie.
Entropia zaprezentowała się z niezwykłą mocą i energią. |
Gig zaczął się punktualnie – o 19-stej na scenę wkroczyli muzycy z Entropii i bez ceregieli rozpoczęli występ. Wystartowali mocnym akcentem – utworem Dante otwierającym krążek „Vesper”. Zagrali poprawnie technicznie i zdawali się świetnie czuć grając przed niemałą publiką. Co prawda większość ludzi znajdowała się w bezpiecznej odległości od sceny, ale widać było, że występ Entropii budzi zainteresowanie. Na facebookowym fanpage’u zespołu pojawiła się przed koncertem tajemniczo brzmiąca zapowiedź: 50% Vesper, 50%???. Można się więc było spodziewać niespodzianki – i faktycznie, połowę z czterech zaprezentowanych utworów stanowił nowy materiał. Zajawka była naprawdę smakowita, spodobał mi się zwłaszcza pierwszy ze świeżych numerów – czekam na więcej. W rozmowie po koncercie wokalista i gitarzysta Michał Dziedzic powiedział, że nowe kawałki aktualnie się tworzą, jednak dzieje się to niespiesznie – muzykom zależy na dopieszczeniu materiału i pełnej realizacji swojej wizji. Trzymam kciuki!
Zdawali się świetnie czuć grając przed niemałą publiką. |
Występ Entropii trwał blisko 30 minut – i było to bardzo intensywne pół godziny, zespół zaprezentował się z niezwykłą mocą i energią. Szkoda tylko, że temu typowi muzyki nie podołało nagłośnienie – parokrotnie mieliśmy do czynienia ze ścianą dźwięku. Tym niemniej – wielki plus dla chłopaków za całokształt.
Koncert Ampacity miał świetny klimat. |
Jako drugi zespół na scenie pojawiło się Ampacity. Panowie zagrali całe „Encounter One”, w nieco zmienionych względem studyjnych wersji aranżacjach. Trzeba przyznać, że był to chyba najlepiej przygotowany występ ze wszystkich trzech; panowie grali z niezwykłą swobodą, odczuwając – zdawałoby się – odgrywaną muzykę każdą komórką ciała. Ich koncert miał fantastyczny klimat i był iście hipnotyczny, czemu zdawali się poddawać sami muzycy. Dodatkowo nagłośnienie sprawiło się też nieco lepiej niż przy Entropii – a to za sprawą większej subtelności oferowanych dźwięków. „Encounter One” to idealny materiał na koncerty i jestem ciekaw kolejnych występów Ampacity – atmosfera była znakomita.
Publika została świetnie nastrojona, ale gwiazda wieczoru mogła być tylko jedna – gdy na scenę wkroczyli muzycy Blindead, podniósł się aplauz. Był to mój trzeci koncert tej kapeli i wiedziałem już, czego się spodziewać – precyzyjnych aranżacji, dopracowanych wizualizacji, emocjonalnego wokalu charyzmatycznego Patryka Zwolińskiego i niesamowitego klimatu. I tak też było w istocie, tylko że… materiał z „Absence” nie przekonał mnie ani trochę.
Gwiazda wieczoru mogła być tylko jedna. |
Widać było, że zespół czuje swoją muzykę i gra z wielkim zaangażowaniem, nienagannie technicznie, ale czegoś mi w tym wszystkim brakowało. Nie byłem chyba odosobnionym przypadkiem – publika najbardziej żywiołowo zareagowała w momencie, gdy Patryk zapowiedział „zagranie czegoś starszego”, a w głośnikach zabrzmiały dźwięki So It Feels Like Misunderstanding When z doskonałego „Affliction XXIX II MXMVI”. Na dokładkę otrzymaliśmy jeszcze wieńczący poprzedni album tytułowy utwór. Kawałki zostały nieco przearanżowane i rozwinięte, muzycy dodali im rozbudowane finały – coś fantastycznego! Zespół pożegnał się ze swoimi fanami sięgnięciem po utwór z „Autoscopia: Murder In Phases”, co bardzo ucieszyło tych nielicznych, którzy mieli ochotę na odrobinę pogo.
Reasumując – wszystkie występy były bardzo udane, klimatyczne i dopracowane technicznie. Frekwencja również okazała się dość wysoka i widać było, że publika świetnie bawi się przy muzyce każdego z zespołów. Pozostaje czekać na kolejne koncerty Entropii, Ampacity i Blindead – razem czy osobno.