Eyot – Drifters

★★★★★★★★☆☆

1. She Is Dreaming Of A Better Day 2. The Crest Of The Wave 3. At Source 4. Coils 5. We’ll Get There 6. Drifters 7. Firebird 8. The View Through The Blurry Window

SKŁAD:Dejan Ilijic – pianino; Marko Stojiljkovic – gitara basowa; Milos Vojvodic – perkusja; Sladjan Milenović – gitara elektryczna

PRODUKCJA: Dejan Ilijic, Eva Bauer-Oppelland & Philipp Heck – Bauer Studios Ludwigsburg

WYDANIE: 21 stycznia 2013 – Neuklang www.eyotmusic.net

Pragnieniem każdej poważnej grupy jest aspiracja do muzycznej identyfikacji własnej stylistyki. Tak jest w przypadku serbskiego kwartetu, którego niepowtarzalność brzmienia nie pozostawia żadnych wątpliwości. Mamy do czynienia z grupą świadomą swojej konwencji. Ich oryginalność i wszechstronność potwierdzają występy zarówno na festiwalach jazzowych, rockowych, a nawet… punkowych. To z pewnością daje obraz chemii, z jaką ci muzycy łączą wszelkie elementy muzyczne. Eyot to dość osobliwa odmiana jazzu, któremu do klasycznej formy jest jednak daleko. Po raz wtóry skupiono się na odurzających interpretacjach jazzu, art rocka, klasyki i bałkańskich melodii ludowych. 

Odurzająca interpretacja jazzu, art rocka, klasyki i bałkańskich melodii ludowych. (fot. Rita Pinkse)

Kompozycje oparte są na powtarzających się frazach i przeplatających rytmach, dla których motywów jednak ciężko znaleźć głębsze rozwinięcia. Do równie frapujących elementów zaliczyłbym zagrywki na gitrarze elektrycznej w She is Dreaming of a Better Day oraz w konwencjonalnie funkującym Firebird; swoją drogą przypominającym specyfiką dokonania Raya Charlesa. Ta kompozycja to również najlepszy przykład syntezy esencjonalności muzyki Wschodu i Zachodu bazowanej na słowiańskiej mitologii. Ponadto nie można zapomnieć również o elektronicznych wstawkach (We’ll Get There, Drifters), których rzadkie wywody dźwięków świetnie urozmaicają klasyczny tercet. We’ll Get There to również świetna próba restauracji progresywnego rocka z lat 70. oraz fusion z pogranicza znanego wszystkim Weather Report, dzięki skutecznej sekcji basu pozycjonującej specyficzne syntetyczne brzmienie. To właśnie fusion często sprawdza się w stylistycznej konwencji Eyot, którego charakter brzmienia często skontrastowany jest z wrażeniem jednostajności, na której skupione jest stopniowe budowanie napięcia i jego dramatycznego uwolnienia w sugestywnych przygrywkach pianina, często kontrapunktującego rytmiczne zagrywki. Rewolucyjne zmiany są tu nie na miejscu,  a jeśli forma zostaje zmieniona,  nie wydaje się to zaskakujące. Utwory oparte są na miarowych tempach, rzadko wykraczających poza dopuszczalne rejony  muzycznej przyzwoitości. Ciekawym przypadkiem jest bas, który swoimi nonszalanckimi wywodami na pewno zostanie zauważony na tle flegmatycznie rozwijających się tematów.

Nie ma niespodzianek,  ale płyta swoją jednostajnością i powolnymi rozwidleniami muzycznych fraz nie da sobie przejść koło nosa tak łatwo. Hipnotyzująca atmosfera przejawia się mało rozimprowizowanymi fragmentami (She is Dreaming of a Better Day), dlatego nie doświadczymy nadzwyczajnych wirtuozerskich wyczynów. Silna energia i atmosferycznie zawijane koło dynamiki z pewnością wzbudzą skojarzenie z rytualnymi pieśniami dawnych czasów. Ta granica została lekko zagięta w tytułowym Drifters, zakończonym degrengoladą pozornie chaotycznej improwizacji oraz w najbardziej złożonym utworze, który dostajemy na albumie jako ostatni.

Precyzja każdego z dźwięków jest ważniejsza od muzycznej wirtuozerii. (fot. Tim Dickeson)

Aura „Drifters” hołduje raczej zasadzie budowania natężenia rozciągniętego instrumentalnego crescendo (She is Dreaming of a Better Day, The View Through the Blurry Window). Doznamy jednak sporo melodycznych perełek, których najlepszym reprezentantem jest The Crest of the Wave i jego wyrafinowany pop z konturowym brzmieniem gitary i fortepianu. Szybsze tempo oraz witalność kompozycji na pewno doskonale odzwierciedlają aktualnego ducha zespołu i pewność siebie, z jaką wchodzą w melodyczne fanaberie. Rytmiczne koniugacje to specjalność elegijnej kompozycji At Source, która chwytliwym motywem pozycjonowania rytmiki świetnie rozpościera przed nami dwutorową aranżację pojedynczych tematów oraz bazującego na świetnym groovie, polirytmicznym Coils, przedstawiającym możliwości łączenia przeróżnego metrum. Chociaż motywy etniczne są w twórczości bardzo dyskretne, to właśnie te dwie opisywane kompozycje w najbardziej przejrzysty sposób przybierają barwę bałkańskiej kultury dzięki folkowym ornamentom. Muzyka Eyot to jednak stylistyka, której bardziej w stronę contemporary jazz, art rocka i crossover aniżeli jazzowej klasyki Nowego Orleanu. Jest dużo łatwiejsza do przyjęcia ze względu na klarowne tematy, które łatwo wyłapać w rasowo pulsujących tempach,  zwłaszcza przy energii, jaka w nich panuje (The Crest of the Wave, Firebird).

Harmoniczna i rytmiczna powtarzalność wcale nie musi nużyć. Eyot udowodnili, że precyzja każdego z dźwięków jest ważniejsza od muzycznej wirtuozerii. Tym samym, aby dotrzeć do szerszej publiczności, wystarczy dynamiczna jakość i hipnotyzująca trwałość melodii, która charakteryzuje się konsekutywnym rozwinięciem. Niewyczerpane dialogi pianina oraz gitary, doskonałe bloki dynamiczne i charakterystyczna podatność na niezawodny dobór akordów wielu na pewno przypadnie do gustu.

EYOT – DRIFTERS