Jakub Pieniążek jakoś nie może opuścić łam naszego serwisu i atakuje z kolejnym zespołem. Nie broniłem się jednak przed nim zbyt długo, bo tych 5 kompozycji pokazało mi, że nie ma sensu opierać się Confetti. Tym razem Farel Gott odchodzi całkowicie w zapomnienie, na froncie jest też inny wokalista. Piotr Kazimierczuk (Wilson Square) prezentuje sporą popową wrażliwość i serwuje słuchaczom bardzo nośne melodie. Już otwierający EP-kę Lunatyk może sprawić, że zaczniecie używać tytułowego słowa z niezdrową częstotliwością. Indie rockowa wrażliwość idzie tutaj w parze z bardzo wiosenną atmosferą. Podobno jedną z największych inspiracji dla brzmienia Confetti jest grupa War On Drugs. Coś w tym faktycznie jest, jeśli skupić się wyłącznie na gęsto plecionych partiach gitar, ale od Confetti bije znacznie więcej radości i nawet te smutniejsze utwory mają w sobie pozytywne promyki. Może to dzięki bardzo przyjemnej barwie głosu Piotra, a może ogólnej dynamice sekcji rytmicznej. Co zaskakujące na „Confetti” można usłyszeć nawet odrobinę Queens of the Stone Age, a przynajmniej ja słyszę ich ostatnią płytę w utworze Nuda. Wsłuchajcie się tylko w ten bas. Swoją drogą, bardzo nietrafiony tytuł, bo to jedna z ciekawszych kompozycji wydawnictwa. Na wielki finał zespół przygotował Dziś jak wczoraj. Jest to zdecydowanie najbardziej podniosły kawałek w zestawie, z refrenem, który jednych wyrwie z butów, innych zażenuje pretensjonalnością. Mnie osobiście nie razi, a jego partie basu są niczym miód dla uszu. Wychodzi na to, że Pieniążek jest ostatnio na fali i udziela się w dwóch naprawdę niezłych zespołach, które mogą wiele osiągnąć. Gdyby ktoś mnie zapytał czy wolę Mons czy Confetti, nie umiałbym odpowiedzieć, bo na całe szczęście są to dwa zupełnie inne twory. Za Confetti przemawia popowa wrażliwość i podskórna pozytywność. Pozwolę sobie jednak podsumować słowami piosenki Przyjdzie taki dzień: Dzisiaj jeszcze mnie nie znasz / Dzisiaj jeszcze nie wiesz nic / Jutro będziesz mnie wycinać z okładek kolorowych pism. Czyżby prorocze słowa?