O.S.T.R. – Podróż zwana życiem

★★★★★★★★★☆

1. Prolog 2.Nowy dzień 3. Hybryd 4. Wampiry budzą się po 12.00 5. Pistolet do skroni 6. Podróż zwana życiem 7. Kraina karłów 8. Rise Of The Sun 9. Post Scriptum 10. Grawitacja 11. Nie do rozwiązania 12. Ja Ty My Wy Oni 13. Keep Stabbing 14. Gdybym tylko chciał 15. Fizyka umysłu 16. Kilka zdań o… 17. Lubię być sam 

SKŁAD: Adam O.S.T.R. Ostrowski – teksty, rap. Gościnnie: Cadillac Dale (7, 8); Sascha Vee (1, 6, 12)

PRODUKCJA:Killing Skills (Chris Van Rootselaar, Jaap Wiewel, Adam Ostrowski)

WYDANIE: 23 lutego 2015 – Asfalt Records

www.facebook.com/ostr.tabasko 

Ostry to niespokojny duch, który żyje muzyką, ciągle czegoś poszukuje i stara się z każdym wydawnictwem zaskakiwać słuchacza, a ma pokaźną liczbę albumów na swoim koncie. Recenzowany album jest już bowiem trzynastą solową płytą w jego dorobku, a są jeszcze albumy w kolaboracji z Emade, Hadesem, Marco Polo czy ze składem Tabasko. Powiedzmy sobie szczerze, że w pewnym momencie można było mówić o przesycie związanym z O.S.T.R.-ym i mieć pewne wątpliwości, co do sensu wydawania z taką regularnością i częstotliwością płyt, jednakże najświeższy solowy album „Podróż zwana życiem”, który wychodzi po trzech latach od poprzedniej solówki „Jazz, dwa, trzy” (2012), te wątpliwości rozwiewa.

Otwierający Prolog to opowieść o Łodzi, która jest zatłoczona, która sprawia, że każdy jest sfrustrowany, czy to przez rażące słońce, czy zakorkowane centrum. Zresztą odnośniki do rodzinnego miasta czy do osiedla – Bałut – usłyszymy także w pozostałych utworach. Wśród tematów na płycie ważne miejsce stanowią odpowiedzialność za rodzinę, praca, mierzenie się z rolą męża i ojca. Hybryd jest tego najlepszym przykładem, to muzyczne doświadczenie człowieka, który poświęcił się dla muzyki i teraz robi to nie tylko dla niej, ale i rodziny. Mówi o zmęczeniu banalnym podejściem do pracy muzyka oraz problemach z dziećmi: Nikt nie bierze na poważnie ciebie, jeśli robisz rap. Najlepiej nawiniętym kawałkiem jest, w mojej ocenie, Pistolet do skroni z ciekawą opowieścią o pechu i melodyjnie podśpiewanym refrenem.

To najważniejsza płyta w moim życiu.

Tytułowa Podróż zwana życiem to nostalgiczna podróż, która zaserwowana została w lekkim klimacie. W trzech zwrotkach Adam zawarł całą swoją muzyczno-wydawniczą wędrówkę. Umieszczenie konkretnych tytułów singli, utworów, płyt to podsumowanie dotychczasowej pracy Ostrego, pokazuje rozwój i drogę, jaką przeszedł on sam, a zarazem jego słuchacze. Post Scriptum jest niczym litania do najważniejszych osób w życiu muzyka. Przypomina poniekąd kontynuację znakomitego utworu Mówiłaś mi z albumu „Ja tu tylko sprzątam” (2008), z tą różnicą, że tutaj realiami jest rzeczywistość więzienna. I można by było tak po kolei opisywać każdy z utworów i analizować każdy jeden tekst użyty przez łódzkiego rapera, ale chyba nie ma co odbierać tej przyjemności słuchaczom. Nie ukrywam, że miałem straszną frajdę wsłuchując i wczytując się w teksty. Sporo prostych, szczerych, nienachalnych zdań, które śmiało mogą stać się niejednym mottem czy bon motem. Na początku wspominałem o marudzeniu na temat nadmiaru Ostrego, co skłaniało do surowych ocen jego rapu, że skrzeczy, że niewyraźnie zarapowane i w ogóle, że taka sztuka dla sztuki, nowy album całkowicie miażdży te opinie. O.S.T.R. pisze celnie, treściwie, jakby bardziej precyzyjnie, unika nadmiernego słowotoku i dokładnie opisuje historie czy tematy, którymi chce się zająć w utworze. Wciąż wykorzystuje tak doskonale przez siebie opanowane szybkie składanie nieoczywistych rymów, przy których zwykły laik połamie sobie język, przeciąga głoski, przełamuje frazę (Hybryd), strzela serią słów niczym z broni automatycznej (Grawitacja), rwie rytm, wrzuca zaskakujące pauzy, skacze po rytmie (Ja Ty My Wy Oni).

O.S.T.R. i DJ Haem z platynowymi płytami za „Podróż zwaną życiem”.

Należy też wspomnieć i opisać troszkę stronę produkcyjną i muzyczną albumu. Przed wydaniem albumu Ostry mówił: To najważniejsza płyta w moim życiu. Od dziecka, chodząc do szkół muzycznych, zbierałem wiedzę, do której musiałem dojrzeć, aby w pełni ją wykorzystać. Jako Killing Skills chcieliśmy pozostać przy hip-hopie, ale w taki sposób, by przy produkcji wykorzystać wszystkie elementy dzieła muzycznego, bez ograniczeń. Dlatego płyta inspirowana jest muzyką filmową, muzyką poważną, ale już nie rozrywkową. W moim odczuciu jest to nowoczesna muzyka dla dorosłych. Moja własna muzyka. Wybraliśmy jedyną w swoim rodzaju drogę. Nie usłyszycie tego nigdzie indziej. Faktycznie strona muzyczna jest równomierna, a może i w niektórych utworach ważniejsza niż sama treść, co może być pewną nowością w twórczości artysty. Wszystkie te elementy tworzą niezwykły efekt i klimat płyty. Sporo przestrzeni i głębi tworzonych przez fantastyczne basy i syntezatorowe pejzaże. Trochę funku i trip-hopu, dodatkowo R’n’B, soulowe rytmy i jazzowe trąbki, synth-popowe klawisze, dźwięki wyjęte z awangardowego dubstepu, a nawet mocno przebojowe refreny. Do tego flow Adama, który idealnie kładzie się na tych bitach i płynie przez wspomnienia, nostalgię, mroczne obrazy i przemyślenia. Płyta, od której nie ma czego odejmować ani tym bardziej czego dodawać. Idealna w każdej sekundzie. Prawdziwe opus magnum mieszkańca Łodzi, męża, ojca i w końcu muzyka. Nie pozostaje nic innego jak stwierdzenie, że król jest tylko jeden – jest nim O.S.T.R. Młodzi raperzy wciąż mogą się wiele uczyć od niego, a jako jeden z podstawowych podręczników rapu poleciłbym właśnie płytę „Podróż zwana życiem”.

O.S.T.R. – RISE OF THE SUN