●●●●●●●●●○ |
1. Prologue 2. Helvetios 3. Luxtos 4. Home 5. Santonian Shores 6. Scorched Earth 7. Meet The Enemy 8. Neverland 9. A Rose For Epona 10. Havoc 11. The Uprising 12. Hope 13. The Siege 14. Alesia 15. Tullianum 16. Uxellodunon 17. Epilogue
SKŁAD: Chrigel Glanzmann ‒ śpiew, gitara akustyczna, mandolina, uilleann pipes, bodhrán, gwizdki, gaita; Meri Tadic -skrzypce, śpiew; Merlin Sutter ‒ perkusja; Ivo Henzi ‒ gitara elektryczna; Sime Koch ‒ gitara elektryczna, śpiew; Anna Murphy ‒ hurdy gurdy, śpiew; Päde Kistler ‒ dudy, piszczałki; Kay Brem ‒ bas PRODUKCJA: Tommy Vatterli DATA WYDANIA: 13.02.2012
And after all, when I reminisce about those years, I mostly remember our Songs. We sang, as if to drown out the sound of clashing swords, as if the battle cries fell silent. Because war has lost its meaning.
Tymi słowami wita nas Eluveitie na swoim, szóstym już albumie „Helvetios”. Płyta od początku zapowiadana była jako koncept-album. Dotyczy wojen galijskich, przedstawia bogatą i brutalną historię walk z Rzymianami na terenach głównie obecnej Francji. Przed zagłębieniem w poszczególne teksty warto zapoznać się z przebiegiem wspomnianych działań, gdyż są oparte na wspomnianych historycznych wydarzeniach i miejscach. Niemal niezbędna jest więc podstawowa orientacja do zrozumienia słów z Meet the Enemy: At somber nightfall the defenseless were bestially run down/Saone stained with helvetic blood, czy też Avaricum the brave became Avaricum the grave (The Siege).
Muzycznie płyta na wysokim poziomie. Agresywne, szybkie riffy, niemal piłowane kostkami przeplatane z klasycznymi folkowymi wstawkami budują standardowy klimat tworzony przez Eluveitie. Wokal, zarówno growlowany przez Chrigela, jak i śpiewany czysto przez Annę nie odstaje od reszty, ale też nie zagłusza. Płyty można słuchać wiele razy i za każdym skupić się na czymś innym. Wspaniale.
Polacy, z naszą historią, mogą poczuć się niemal braćmi w bólu z Galami. Czytając teksty nieraz miałem wrażenie, że równie dobrze mogłaby to być płyta dotycząca okupacji Polski podczas II Wojny Światowej, czy Powstania Warszawskiego (we will nerver forget/ the things we’ve seen/ the deaths we died/ the tears we cried / we will never regret z Uxellodunon). Prawdę mówiąc sam chciałem chwycić za miecz, bądź karabin i ruszać przed siebie walczyć za wolność.
Oczywiście, poza porywającymi szaleństwami gitarowo-skrzypcowo-fletowymi, trafiają się spokojne smaczki, jak instrumentalny Hope, czy śpiewany w całości po gaelicku (tak mi się wydaje, nie jestem znawcą języków starożytnych) Schorched Earth. Takie chwile odpoczynku są również potrzebne, żeby nie zapomnieć się w szale bitewnym, wylizać rany i odpocząć przed następnym zrywem. Podsumowując, płyta bardzo dobra, polecam wszystkim lubiącym folk, metal oraz treści powstańcze. Jako ciekawostkę pragnę wspomnieć, że teledyski promujące album, Havoc i A Rose for Epona realizowane były przez polską Grupę 13.
ELUVEITIE – HAVOC